Dieta kopenhaska od wielu lat krąży po internecie, wzbudzając wiele emocji.
Każda odchudzająca się osoba prędzej czy później natknęła się na jej zasady oraz rozpisany jadłospis. Twórcy diety deklarują, że w ciągu dwóch tygodni jej stosowania można schudnąć od 4 do 11 kilogramów. Czy jednak jest zdrowa, nie spowoduje efektu jojo i pozwoli cieszyć się długotrwałymi efektami?
Zasady diety kopenhaskiej
Zasady są ściśle określone, nie zakładają nawet najmniejszych odstępstw. Nie można ich łamać, gdyż zmniejszy to skuteczność i działanie diety. Trwa 13 dni, w ciągu których spożywa się od 500 do 900 kalorii dziennie. Spożywa się trzy posiłki na dobę, o wyznaczonych godzinach: śniadanie między 8.00 a 9.00 rano, obiad do 14.00, kolacja do 18.00. Powinno pić się co najmniej 2 litry wody dziennie, a jakiekolwiek inne napoje są zakazane. Dozwolone jest zmienianie kolejności posiłków w ciągu dnia, ale nie między różnymi dniami. Kawa, nakazana w jadłospisie, powinna być parzona lub rozpuszczalna, bez mleka lub innych zabielaczy, z taką ilością cukru, która jest wskazania w jadłospisie. Nie wolno stosować soli ani jakichkolwiek przypraw. Dozwala się (a nawet zaleca) stosowanie preparatów przyspieszających spalanie tkanki tłuszczowej.
Jadłospis
Pierwszego i ósmego dnia na śniadanie można wypić tylko 1 kubek kawy (rozpuszczalnej lub parzonej) z 1 kostką cukru. Obiad składa się z 2 jajek, ugotowanych na twardo, pół szklanki gotowanych brokułów lub szpinaku oraz 1 pomidora. Kolacja to 1 stek wołowy (o wadze 200 g), 5 liści sałaty z sosem, stworzonym z 1 łyżki oliwy z oliwek i soku z 1 cytryny. Pierwszy dzień diety oraz pierwszy dzień drugiego tygodnia są niezwykle ważne dla wzbudzenia potrzebnej motywacji. Niestety, w menu otrzymujemy produkty o bardzo niskiej wartości kalorycznej. To pierwszy dzień odczuwania głodu.
Drugi i dziewiąty dzień ponownie rozpoczynamy od 1 kubka czarnej kawy (ponownie z jedną kostką cukru). Na obiad jemy 1 stek wołowy (200 g), 5 liści sałaty z sosem (oliwa i sok z cytryny) oraz 1 surowy owoc: może to być jabłko, ananas lub grejpfrut. Kolacja składa się z 100 g chudej wędliny, na przykład drobiowej, oraz 1/3 szklanki jogurtu naturalnego. Drugi dzień diety jest bardzo trudny emocjonalnie. Nadal odczuwamy głód po wczorajszym menu, a i dzisiaj musimy pokonać pokusę sięgnięcia po coś spoza jadłospisu.
Dzień trzeci i dziesiąty rozpoczynamy 1 kubkiem czarnej kawy z 1 kostką cukru oraz 1 grzanką (z 1 kromki pieczywa). Obiad to szklanka gotowanego szpinaku, 1 pomidor i 1 surowy mały owoc. Na kolację możemy zjeść 2 jajka na twardo, 100 g chudej wędliny oraz 5 liści sałaty z sosem. Od trzeciego dnia żołądek jest już bardzo obkurczony, co może spowodować niewielką ulgę w odczuwaniu głodu. Od dziesiątego dnia wypatrujemy końca diety z utęsknieniem, widząc już niemal finisz.
Czwarty i jedenasty dzień zaczyna się od 1 kubka czarnej kawy z 1 kostką cukru. Obiad to 1 jajko na twardo, 1 duża marchewka i 1 małe opakowanie serka wiejskiego lub twarożku naturalnego (100-150 g). Na kolację składa się pół szklanki kompotu z owoców, bez cukru (owoce zjadamy) oraz 2/3 szklanki jogurtu naturalnego. Po kilku bądź kilkunastu dniach diety w menu nadal tylko powtarzające się produkty. Monotonia posiłków wpływa na wzrost poczucia niezadowolenia.
Piątego i dwunastego dnia jemy na śniadanie 1 duża marchewkę startą z sokiem z cytryny, na obiad: 1 gotowaną rybę o wadze 300 g (dorsz, pstrąg lub sola) z sokiem z cytryny (dopuszczone jest usmażenie ryby bez tłuszczu), na kolację: 1 stek wołowy (200 g) z 5 liśćmi sałaty i 6-8 główkami gotowanych brokułów. Jedynie w te dni pojawia się jakakolwiek ryba w menu, co stanowczo przeczy zasadom zdrowego odżywiania, mówiącym o konieczności spożywania ryb co najmniej 3 razy w tygodniu ze względu na zdrowe kwasy tłuszczowej omega. Pozostałe posiłki nadal się powtarzają.
Szósty i trzynasty dzień składa się z 1 kubka czarnej kawy z 1 kostką cukru i 1 grzanką (mała kromka pieczywa) na śniadanie, 1 duszonej piersi kurczaka (bez skóry) z 5 liśćmi sałaty z sosem na obiad i 2 jajek na twardo z 1 dużą startą marchewką na kolację. Poziom frustracji stale wzrasta. Głodowi towarzyszy osłabienie po kilku bądź kilkunastu dniach postu oraz złe samopoczucie. Mogą pojawić się zasłabnięcia lub nudności.
Siódmego dnia na śniadanie możemy wypić 1 kubek herbaty bez cukru (może być zielona herbata), a na obiad zjeść 1 pierś (około 150 g) kurczaka, upieczoną w piekarniku lub przygotowaną na grillu, oraz 1 świeży owoc. Na kolację nie możemy zjeść nic. Jesteśmy w połowie diety. Przekraczając półmetek jesteśmy świadomi wysiłku, jakiego dokonaliśmy, oraz z utęsknieniem oczekujemy zakończenia głodowych i monotonnych racji żywnościowych.
Wady i zalety
Osoby stosujące dietę kopenhaską przyznają, że ścisłe zastosowanie się do jej reguł działa i pozwoli zrzucić około 5 kilogramów. Jest to jej jedyna zaleta i jeśli zależy nam na osiągnięciu błyskawicznego efektu, możemy zdecydować się na jej zastosowanie. Dużo częściej użytkownicy mówią jednak, że jadłospis jest monotonny, a dzienne wartości kaloryczne niewystarczające do normalnego funkcjonowania. Jej właściwości prowadzą do ogromnego głodu, poczucia frustracji i chęci poddania się. Użytkownicy często przerywają dietę po dwóch czy trzech dniach, niezdolni do dalszego borykania się z poczuciem głodu, które zaburza codzienne życie. Ponadto skarżą się na zawroty głowy, osłabienie i senność. Jeśli ktoś posiada ogromną determinację i oczekuje szybkiego efektu, jest w stanie wytrwać dwa tygodnie diety kopenhaskiej. Niestety, efekt widoczny jest tylko na wadze, jedynie w niewielkim stopniu w sylwetce. Dieta ta nie powoduje spalania tłuszczu, a spadek masy ciała wiąże się z odwodnieniem i spadkiem objętości mięśni. Wygłodzony organizm włącza tryb „oszczędzania”, polegającego na związaniu enzymów lipidowych (a więc tłuszczu) w przygotowaniu na ciężkie, głodne czasy. Brak energii zniechęca też do treningów, więc nie wpływamy na rozwój tkanki mięśniowej. Jeśli ktoś zakończy dietę kopenhaską z sukcesem i próbuje wrócić do normalnego odżywiania, najczęściej kończy się to porażką. Po długotrwałym poście psychika ludzka nie jest gotowa na powrót do normalnych posiłków, ponownego dostępu do fast-foodów, przekąsek i słodyczy. Twórcy nie zalecają żadnego okresu przejściowego, który miałby zapobiec efektowi jojo. Stąd też użytkownicy błyskawicznie przybierają na wadze, zwykle więcej, niż przed rozpoczęciem diety. Należy też podkreślić, że wykazano wiele komplikacji zdrowotnych po stosowaniu diety kopenhaskiej: osłabienie organizmu, bóle głowy i brzucha, wymioty i nudności, osłabienie włosów i paznokci.
Nagięcie się do rygorystycznych zasad jest bardzo nieżyciowe i wzbudza ogromną frustrację użytkowników. Każdy z nas uczy się lub pracuje w różnych porach dnia, istnieją nocne zmiany w pracy, konieczność odsypiania w dzień itp. Ściśle określona pora posiłków jest tutaj dużym utrudnieniem. Miłośnicy herbaty nie mogą zrozumieć, że kawa jest nakazana, a jakiekolwiek inne napoje (poza wodą) zakazane. Również zakaz stosowania soli i przypraw przeczy logice i cieszenia się z gotowania i jedzenia. Czas diety okazuje się nie tylko okresem głodówki, ale i pozbawienia radości i energii życia.
Co na to dietetycy?
Współczesna dietetyka odchodzi od tworzenia diety-cud, która zadziała w każdym przypadku i na każdego. Wychodzi z założenia, że wszyscy różnimy się od siebie, prowadzimy różny tryb życia, inaczej odczuwamy emocjonalnie przebywanie na diecie, w odmienny sposób prowadzimy treningi lub nie prowadzimy ich wcale, posiadamy indywidualne choroby, zaburzenia lub nietolerancje. Nie powinniśmy więc oczekiwać, że stworzony przez kogoś jadłospis zadziała na nas w sposób skuteczny i trwały. Nie warto poszukiwać zasad, które są uniwersalne dla wszystkich, ale skupić się na indywidualnym rozpisaniu planu dnia oraz swoich upodobań.
Dietetycy radzą, aby spróbować zmienić swój sposób myślenia z okresów „bycia na diecie” i nieumiarkowanego obżarstwa na zdrowy tryb życia. Zdrowy, ponieważ opierający się na warzywach, kaszach, tłuszczach roślinnych i odpowiedniemu białku. Podkreślają, że ważny jest sposób przygotowania potraw – najbardziej zalecają pieczenie czy gotowanie, odchodząc od smażenia. Dzięki przygotowywaniu posiłków w domu wiemy, jaki jest skład dania, znamy produkty, nie stosujemy konserwantów i chemicznych wspomagaczy smaku. Dzięki zbilansowanemu jadłospisowi mamy energię na codzienne życie, a nawet spacery czy ćwiczenia. Powodują one produkcję serotoniny i dopamin, wpływających na uczucie zadowolenia i satysfakcji. Jesteśmy nie tylko zdrowsi i szczuplejsi, ale i szczęśliwsi. Nikt nie każe nam też rezygnować z ulubionego kebaba czy czekolady na całe życie – poziom frustracji wzrósłby wtedy niepomiernie. Lekarze i dietetycy uważają, że zjedzenie fast-fooda czy niezdrowej przekąski od czasu do czasu nie spowoduje załamania zdrowego trybu życia. Dzięki poczuciu, że wolno mi wychodzić ze znajomymi na miasto czy uczestniczyć w świętach rodzinnych bez wyrzutów sumienia, nie wzrasta poziom frustracji, a my stajemy się dużo bardziej spokojni.
Dieta kopenhaska we wszystkich założeniach przeczy współczesnej wiedzy dietetycznej oraz psychologii odchudzania. Długotrwały post w negatywny sposób wpływa na nasze zdrowie, poczucie zadowolenia i satysfakcji, a po jego zakończeniu powoduje efekt jojo. Decydując się na podjęcie diety kopenhaskiej zwróćmy więc uwagę na wszystkie jej wady i zastanówmy się, czy nie lepiej zmienić swoje życie na stałe i na lepsze.